
Wyobraź sobie, że jesteś pięknym motylem, który właśnie wleciał w szybę. Taki jest mniej więcej efekt wizualny Forearm Grip Butterfly – figury, która w teorii ma ukazać twoją grację i lekkość, a w praktyce sprawia, że wyglądasz jak ofiara wypadku samochodowego, która jednocześnie próbuje udawać, że wszystko jest pod kontrolą. Ale spokojnie, nauczysz się tego. W końcu nic tak nie buduje charakteru jak publiczne upokorzenie podczas nauki nowych figur.
#Anatomia katastrofy, czyli co się dzieje w tej figurze
Forearm Grip Butterfly to jedna z tych figur, które wyglądają efektownie na Instagramie, ale gdy sama próbujesz je wykonać, twoje ciało reaguje jak kot wrzucony do wanny – oporem i paniką. Technicznie rzecz ujmując, trzymasz się rury przedramionami, jedna kostka przylega do rury, a ty udajesz, że całkowicie panujesz nad sytuacją, podczas gdy grawitacja próbuje zrobić z ciebie naleśnik. Punkty styku to dłonie, przedramiona, czasem klatka piersiowa (jeśli jesteś wystarczająco zdesperowana), kostka nogi przeciwnej do górnej ręki oraz opcjonalnie biceps (jeśli w ogóle go posiadasz po tych wszystkich nieudanych próbach).
Twoje biodra są odchylone od rury w sposób, który przeczy wszystkim zasadom anatomii, a ciało skierowane do przodu, jakbyś chciała pokazać światu, że nie boisz się śmierci. Nogi są zgięte w sposób przypominający pozycję embrionalną – co jest całkiem adekwatne, biorąc pod uwagę, że twój mózg właśnie wrócił do stanu pierwotnego przerażenia.
Przygotowanie, czyli jak nie umrzeć zanim zaczniesz
Zanim rzucisz się na rurę z entuzjazmem samobójcy, musisz przygotować swoje ciało na ten rodzaj tortur. Potrzebujesz siły w ramionach, której nie powstydziłby się średniowieczny kat, oraz chwytu mocniejszego niż u krokodyla trzymającego ostatnią antylopę w sezonie suszy.
Ćwiczenia przygotowawcze:
1. Zwisy na rurze – trzymaj się jak gdyby rura była ostatnią deską ratunku na Titanicu.
2. Podciągnięcia – wykonuj je, dopóki twoje ramiona nie będą błagać o litość, a potem zrób jeszcze pięć.
3. Ćwiczenia na chwyt – ściskaj piłeczki stresowe, wyobrażając sobie, że to głowy wszystkich, którzy powiedzieli ci, że pole dance to „nie sport”.
4. Wzmacnianie mięśni brzucha – planki, brzuszki i wszystko, co sprawi, że twój brzuch będzie twardy jak sumienie księgowego w urzędzie skarbowym.
Pamiętaj, że jeśli nie możesz wejść po schodach bez zadyszki, to prawdopodobnie nie jesteś gotowa na Forearm Grip Butterfly. Najpierw naucz się oddychać, potem możesz próbować udawać owada.
Wejście do figury, czyli moment, w którym kwestionujesz wszystkie życiowe wybory
Załóżmy optymistycznie, że przeszłaś etap przygotowawczy i jesteś gotowa na właściwą katorgę. Oto jak wejść do Forearm Grip Butterfly bez natychmiastowej wizyty na pogotowiu:
1. Rozpocznij od podstawowego chwytu na rurze – dłonie na wysokości oczu, jakbyś patrzyła przez lornetkę na własną zgubę.
2. Unieś się na rurze, zginając ręce tak, by przedramiona przylegały do rury. W tym momencie twoja twarz powinna wyrażać determinację seryjnego mordercy.
3. Przerzuć jedną nogę przez ramię (tak, dokładnie tak absurdalnie jak to brzmi) i zaczep kostką o rurę po przeciwnej stronie niż twoja górna ręka.
4. Drugą nogę zegnij w kolanie i ustaw w pozycji, która wydaje ci się najmniej bolesna – co jest jak wybieranie najmniej okropnego smaku lekarstwa.
5. Odchyl biodra od rury, jakbyś próbowała uciec, ale zapomniałaś, że jesteś przyczepiona.
6. Skieruj ciało do przodu, unosząc klatkę piersiową, jakbyś chciała powiedzieć światu: „Tak, robię to specjalnie”.
Najczęstsze błędy, czyli dlaczego wyglądasz jak umierająca osa
Podczas nauki Forearm Grip Butterfly popełnisz więcej błędów niż przeciętny polityk w trakcie kampanii wyborczej. Oto lista najczęstszych:
1. Zbyt słaby chwyt przedramionami – skutkujący efektem „dlaczego podłoga jest coraz bliżej?”.
2. Nieprawidłowe zaczepienie kostki – prowadzące do zjazdu po rurze szybszego niż kariera gwiazdki jednego hitu.
3. Zbyt małe odchylenie bioder – sprawiające, że zamiast motyla przypominasz raczej mokrą skarpetkę przyklejoną do rury.
4. Napięcie w ramionach jak u martwej ryby – gwarantujące spektakularny upadek i równie spektakularny siniak.
5. Próba utrzymania pozycji siłą woli zamiast techniką – co jest równie skuteczne jak próba powstrzymania deszczu myślami.
#Jak bezpiecznie zejść, czyli sztuka kontrolowanej katastrofy
Wbrew pozorom, zejście z figury jest równie ważne jak wejście do niej – chyba że preferujesz styl zejścia zwany „grawitacyjnym zaskoczeniem”. Zakładając, że wolisz zachować resztki godności i wszystkie kości w jednym kawałku, oto jak bezpiecznie opuścić pozycję:
1. Upewnij się, że twój chwyt przedramionami jest stabilny – to nie jest moment na eksperymenty.
2. Powoli odczep kostkę od rury, kontrolując ruch nogi.
3. Przyciągnij nogi do klatki piersiowej, jakbyś próbowała zrobić kulkę – mniej więcej tak, jak zwija się jeż, gdy czuje zagrożenie.
4. Płynnym ruchem wróć do pozycji siedzącej na rurze lub zsuń się kontrolowanie w dół.
5. Gdy już bezpiecznie dotkniesz ziemi, możesz udawać, że dokładnie tak miało być.
Na co zwrócić szczególną uwagę, czyli przewodnik po tym, jak nie stać się memem w internecie
Forearm Grip Butterfly to figura zdradliwa jak kot udający, że cię kocha, tylko po to, by zepchnąć szklankę ze stołu, gdy się odwrócisz. Oto kluczowe aspekty, które pomogą ci uniknąć zostania gwiazdą filmików „pole dance fails”:
1. Siła chwytu przedramion – powinna być tak mocna, jakbyś trzymała ostatni bilet na wyprzedaż w Zarze.
2. Pozycja kostki – musi być stabilna i pewna, nie jak twoje postanowienia noworoczne w połowie stycznia.
3. Napięcie mięśni core – twój brzuch powinien być tak napięty, jakby ktoś właśnie powiedział „a teraz wszyscy na brzuszki” na końcu godzinnego treningu.
4. Równowaga odchylenia bioder – zbyt małe i wyglądasz jak mokry ręcznik, zbyt duże i stajesz się ludzkim katapultem.
5. Kontrola oddechu – nie wstrzymuj go tak, jakby od tego zależało twoje życie… chociaż w pewnym sensie zależy.
#Podsumowanie, czyli dlaczego mimo wszystko warto się męczyć
Forearm Grip Butterfly, mimo że brzmi jak nazwa egzotycznego drinka, który zamówiłabyś na wakacjach tylko po to, by rozczarować się jego smakiem, jest figurą wartą opanowania. Gdy już przejdziesz przez pot, łzy, przekleństwa i kilka siniaków wielkości małego państwa europejskiego, odkryjesz, że daje ona niesamowite poczucie satysfakcji.
Jest jak zdobycie Mount Everestu, tylko że zamiast wspinać się na górę, próbujesz nie spaść z rury w sposób przypominający worek ziemniaków zrzucony z balkonu. Kiedy już opanujesz tę figurę, będziesz mogła z wyższością patrzeć na początkujące adeptki pole dance, myśląc: „Tak, ja też kiedyś wyglądałam jak ryba wyrzucona na brzeg”. I to, moje drogie, jest prawdziwe piękno tej podróży.
Więc zaciśnij zęby, przyklej się do rury przedramionami jak koala do eukaliptusa i pamiętaj – nawet najlepsze pole dancerki kiedyś wyglądały, jakby walczyły z niewidzialnym przeciwnikiem na rurze. Różnica polega na tym, że one się nie poddały.